Jutro zaczyna się rok szkolny i dzieciaki zasiądą w ławkach. Niektóre z naszych pociech – po raz pierwszy. Czy są przygotowane na różnorodność, jaką tam zastaną? Czy my, jako rodzice, odpowiednio je do tego przygotowaliśmy i nauczyliśmy akceptacji odmienności?
Poprzednie pokolenie wszelką niepełnosprawność traktowało jak temat tabu. O tym się nie mówiło, na to się nie patrzyło, na pytania typu „czemu ta pani ma krzywe rączki?” nie odpowiadało. Zgodnie z powszechną (i równie błędną) zasadą: „jeśli o czymś nie mówimy, to tego nie ma”. Nauczono się chować niepełnosprawność do szuflady i tak naprawdę dopiero niedawno temat inkluzji zaczął zataczać coraz szersze kręgi.
Wśród osób z niepełnosprawnością znajdują się bowiem wspaniali, niesamowici, inspirujący ludzie. Nie tylko pokonujący różnorodne przeszkody, ale i zachwycający swoim sposobem życia. Są oni inspiracją i motywacją. Przykładem – że można, że ograniczenia w dużej mierze wynikają z psychicznego nastawienia. I że warto te ograniczenia przezwyciężać.
Dlatego warto akceptację różnorodności wpajać dzieciom od najmłodszych lat. To nie od szkolnego systemu edukacji zależy ich światopogląd, a od naszych starań. Od tego co sami, jako rodzice, przekażemy naszym pociechom. To my, nikt inny, musimy ich nauczyć, że różnorodność jest normą, nie wyjątkiem. To wyłącznie nasze zadanie. I tylko poprzez kształtowanie takiej postawy w naszych dzieciach będziemy w stanie zbudować w pełni inkluzyjne przyszłe społeczeństwo...
Bo kto, jak nie my??? :)
Rafał Wieliczko