Przede wszystkim chciałabym podkreślić, że nie zmieniłabym ani jednego słowa z tych napisanych wcześniej. Głęboko wierzę, nie nie ? ja to wiem, że jestem dokładnie w miejscu i czasie, w którym powinnam być. Uważam się za osobę szczęśliwą, chociaż życie nigdy nie było usłane różami. Moje życie ma też swoją ciemną stronę - pełną wybojów, murów, lęków i niepewności, które czasem wyłażą z cienia. Czasem życie drapnie pazurem, zatopi zęby w moim szczęściu odgryzając najlepszy kawałek, podstawi nogę i śmieje się do rozpuku patrząc, jak padam. Zdarza się...
Dzieciństwo spędzone w szpitalach, wielokrotne złamania każdej możliwej kości, a w międzyczasie operacje, to nie jest to, o czym marzy każde dziecko. Moje koleżanki biegały po podwórku, wywijały fikołki na trzepaku i grały w klasy, a ja większość czasu spędzałam leżąc w gipsie lub wylewając hektolitry potu na żmudnej rehabilitacji. Był ból, była złość i mnóstwo łez.
Potem był okres dojrzewania i bywało jeszcze gorzej. Burza hormonów, emocjonalny rollercoaster, pierwsze zauroczenia, duże przyjaźnie i jeszcze większe rozczarowania. Wtedy chyba tak naprawdę w pełni zaczęłam zdawać sobie sprawę z własnych ograniczeń. Zderzenie z rzeczywistością było bolesne. Blizny zostały do dziś. ?Powinnaś się cieszyć, że ja w ogóle chcę się przyjaźnić z taką osobą jak ty?. Z perspektywy czasu te słowa są dla mnie niczym więcej jak szczeniacką odzywką z braku sensownych argumentów, ale wtedy bolało jak cholera.
Teraz też nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Denerwuje mnie brak podjazdów, poręczy przy schodach, nieczynne windy, nierówne chodniki, wysokie krawężniki. Wkurza mnie ludzka bezmyślność i brak wyobraźni, prowadząca czasem do absurdalnych sytuacji. Kilka lat temu zimą, po obfitych opadach śniegu, mama zadzwoniła do administracji z prośbą o odśnieżenie podjazdu, żebyśmy mogli z bratem dotrzeć na uczelnie. W odpowiedzi usłyszała ?Nie teraz, pani Łapińska. Najpierw dla ludzi musimy odśnieżyć? Czyli, że jak? Do innego gatunku należymy?
Na każdym kroku muszę starać się 10 razy mocniej, żeby udowodnić swoją wartość. A gdy uda mi się coś osiągnąć, to zawsze znajdzie się ktoś, kto w moim sukcesie będzie się dopatrywał nieuczciwości ? ?bo to na pewno było z litości?. Tak, to też mnie denerwuje. Podobnie jak zawiść i brak zrozumienia. Mój samochód wzbudził wśród wielu osób emocje porównywalne do Euro 2012. ?Ten luksus to na pewno z naszych podatków?. A wystarczy tylko chwilę się zastanowić, żeby zrozumieć że ten luksus to moja samodzielność i bynajmniej z niczyich podatków, ale z moich wiele lat odkładanych oszczędności.
I nie zapominajmy o tym, że ograniczenia fizyczne prowadzą do uzależnienia od pomocy osób trzecich, przynajmniej w niektórych czynnościach. A ja nie potrafię prosić o pomoc. Zdarzały się sytuacje, że z zakupów wracałam do domu bez połowy produktów, bo stały zbyt wysoko, żebym mogłam dosięgnąć z wózka a nie byłam w stanie przełamać się i poprosić o podanie. To też utrudnia życie.
Nigdy nie było łatwo, nie jest i zapewne nie będzie. Zdarzają się dni, kiedy najchętniej nie wstawałabym z łóżka. Zdarzają się noce, kiedy poduszka jest cała mokra od łez. Zdarzają się ? raz na jakiś czas. I z całych sił staram się, aby zdarzały się jak najrzadziej.
Jak mogę się uśmiechać? Bo poza tymi niedogodnościami jest też jasna strona życia w całej swojej wyjątkowości, ze wspaniałymi ludźmi, małymi radościami dnia codziennego, piękną przyrodą? Skupianie się na własnych nieszczęściach niczego nie zmieni. Poza tym, przecież ja wcale nie jestem jedyną, która napotyka na swojej drodze trudności. Każdy z 7 miliardów mieszkańców Ziemi ma swój własny Mount Everest do zdobycia, swój własny mur do przebicia. Niestety, wiele osób tkwi w przeświadczeniu, że te Everesty i mury powinny okradać niepełnosprawnych z radości. A ja się z tym nie zgadzam.
Nie jest łatwo, ale to wcale nie znaczy, że nie może być dobrze.
Magdalena Łapińska