
Popatrzcie teraz na zdjęcie tego żółtego samochodziku. Cóż to za cudo? Ano jest to pojazd specjalnie dostosowany do osób poruszających się na wózkach. Bez foteli, kierownica podobna do tej motocyklowej, napęd elektryczny, rozwija prędkość do ok. 40 km/h i pozwala na przejechanie do 100 km po ośmiogodzinnym ładowaniu. Drzwi z tyłu otwierają się do góry i pozwalają na wjazd wózkiem do środka, bez konieczności przesiadania się na fotel. I podobno jest to pierwszy elektrycznie napędzany samochód, zaprojektowany dla osób na wózkach. Firma (tak jak samochód) nosi nazwę Kenguru (z węgierskiego: ?kangur? ? jakżeby inaczej!) i zamierza w przyszłym roku rozpocząć sprzedaż pojazdów. Przewidywana cena rynkowa w granicach ? bagatela! - 25.000 dolarów!!!
Zaraz, zaraz... Ile??? Dwadzieścia pięć kawałków za jednomiejscowy pojazd elektryczny, który na dodatek nie poraża osiągami i parametrami technicznymi, a jego atutem jest jedynie fakt dostosowania do potrzeb ludzi na wózkach? Ja przepraszam, ale nawet po bieżącym kursie dolara, daje to kwotę przekraczającą 75 tysięcy złotych! Nie znam się może na motoryzacji i kosztach dostosowywania do potrzeb osób z niepełnosprawnością na tyle, by wypowiadać się z pozycji eksperta, ale moim skromnym zdaniem jest to cena wyjątkowo zaporowa!

Jak w każdej dziedzinie ? sprzęt markowy i jego podróbka, elektronika, ciuchy, czy motoryzacja. Wiadomo, że za jakość się płaci. Dobrze wiem, że często jest tak, iż sprzęt markowy jest po prostu o wiele lepszy jakościowo, zrobiony z lepszych komponentów, dłużej wytrzymuje i lepiej się spisuje. Jakie są chińskie podróbki ? wie też chyba każdy.
A co Wy byście wybrali???
Rafał Wieliczko