Od wielu lat, mniej lub bardziej regularnie, jeżdżę na basen. Obiekt w pełni zasługuje na najwyższą ocenę. Jest całkowicie przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych ? jest tam winda i osobna łazienka. Łazienka jest przestronna, wyposażona w uchwyty w różnych konfiguracjach i - co dla mnie najważniejsze - krzesełko pod prysznicem. Łazienka jest zamknięta na klucz i nie każdy może z niej korzystać. Gdybym nie miała innej możliwości, to pewnie dałabym sobie radę pod prysznicem ogólnodostępnym, choć byłoby to dużym wyzwaniem. Nie jestem jednak miłośniczką sportów ekstremalnych w postaci gimnastyki (nie)artystycznej, a spektakularne wywinięcie orła na mokrej posadzce to jeden z moich największych lęków.
W związku z tym z łazienki korzystałam od zawsze i nikt nie robił z tego problemu. Do niedawna. Ostatnio bowiem, na basen przyszła pani, która również chciała z tej łazienki skorzystać. I tu należą się wyjaśnienia. Pani była osobą niewidomą, w pełni sprawną fizycznie, poruszającą się z taką łatwością i swobodą, że podejrzewam, iż jednak częściowo widziała. Niemniej jednak, jako osoba niepełnosprawna, miała prawo do skorzystania z łazienki i bardzo energicznie starała się to prawo wyegzekwować. Pani była z osobą towarzyszącą, która opisała mnie szczegółowo od stóp do głów, czerwieniąc się przy tym po czubki uszu.
Z natury jestem ugodowa i nie miałam ochoty na słowne potyczki, więc klucz oddałam. Pani honorem się uniosła, z łazienki nie skorzystała i zapowiedziała, że już na basen nie przyjedzie, bo ?czuje się dyskryminowana?. Pracownicy tę nieco absurdalną sytuację starali się obrócić w żart, niesmak jednak pozostał.
Absolutnie nie kwestionuję niepełnosprawności tej pani. Nie chcę się licytować, którą z nas los bardziej doświadczył. Każda z nas zmaga się z innymi trudnościami, których dokuczliwość zależy od sytuacji. Wydaje mi się, że w tej konkretnej sytuacji, taka awantura nie miała sensu. A może się mylę?
To nie jest jednostkowy incydent. Osobiście znam osoby, które regularnie korzystają z dofinansowań do sprzętu rehabilitacyjnego, którego nie potrzebują. Przy wkładzie własnym w wysokości kilkunastu procent, kupują urządzenia za przysłowiowe grosze i sprzedają po cenie zbliżonej do rynkowej. Podczas studiów, na obu kierunkach byli studenci, którzy korzystali z programu STUDENT tylko po to, aby opłacić czesne na uczelni i na rok otrzymać stypendium dla osób niepełnosprawnych, nie zamierzając dalej kontynuować nauki. Czy mają prawo do skorzystania z tych przywilejów? Oczywiście. Czy powinni z nich korzystać niezależnie od okoliczności?
Bynajmniej nie próbuję tu propagować postawy ?myszki pod miotłą?, zadowalającą się byle skrawkiem normalności. Nie o to chodzi. Walczmy o nas i dla nas samych, bo nikt za nas tego nie zrobi. Ale walczmy z klasą i honorem. Walczmy o to, co nam się należy, ale wtedy gdy naprawdę tego potrzebujemy, a nie tylko dlatego, że mamy takie prawo. Walczmy o godność z godnością. Nie starajmy się zadowolić społeczeństwa za wszelką cenę, ale nie dokładajmy własnej cegiełki do muru negatywnych emocji, jaki często buduje się wokół osób niepełnosprawnych. Jak mówi bowiem stare porzekadło ? jak cię widzą, tak cię piszą. A właściwie ? nas piszą, gdyż konsekwencje nieetycznych zachowań jednostek ponosi cała grupa.
Magdalena Łapińska