
W dużym procencie jest to szokujące zdziwienie, niemiły komentarz twarzą w twarz, komentarz ogólny - niby to do siebie a jednak do wszystkich, w razie gdyby ktoś TEJ KULAWEJ, TEGO KULAWEGO nie zauważył, i najgorsza chyba reakcja - komentarz do kogoś na temat osoby zainteresowanej, ale tak, by ta zainteresowana/-ny słyszał/a.
Zdarzył mi się raz w życiu taki przypadek. Oj... lepiej, żeby ten ktoś mnie nigdy w życiu nie spotkał więcej, bo nie ręczę za siebie. Dlaczego jestem tamtym przypadkiem tak zbulwersowana? Ano dlatego, że chłopak nie miał 5 ani 15 lat - wówczas przynajmniej mogłabym to zrzucić na głupi wiek. A tu stary koń po 20-tce, chciał być - nie wiem, jak to ująć - zabawny? chojrak? chciał się popisać przed kolegą? Nie wiem... Dość że obluzgałam - dosłownie - jego durnotę i nie dałam się przeprosić. Takich chwytów poniżej pasa nie toleruję u nikogo.
Na całe szczęście takie sytuacje mogę policzyć na palcach jednej ręki. Myślę że pomału, acz do przodu, za przykładem Europy Zachodniej, idziemy w stronę normalnego traktowania ludzi chorych na równi ze zdrowymi.
Moi znajomi (zdrowi pełnosprawni), którzy przeprowadzili się za granicę do Francji, Anglii opowiadają mi, że w tamtych krajach osoba chora nikogo nie szokuje ani nie dziwi na ulicy. No... my jeszcze z tego Ciemnogrodu nie wyszliśmy... choć idziemy w dobrym kierunku.
Do czego zmierzam... Powiedzieć można wszystko, nawet to, co nam się nie podoba, jak to moja mama mówi ?jednemu się podoba Kaśka, drugiemu Zośka, bo jakby wszystkim podobała się jedna toby było nudno.? Trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić w taki sposób, by innym nie sprawić przykrości źle dobranym słowem.
Właśnie taka sytuacja przytrafiła mi się ostatnio. Aż mnie chwyciła za serce w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jestem mała, chodzę o kulach, owszem. A do nich zakładam obcasy i skórę. Może to kogoś szokuje, ważne że mi jest w tym GIT :) Wygodnie i nie w zgrzebnym worku (tak mi się nawiązało do minionej imprezy w Lublinie).
Zaraz zgubię wątek... więc (pani od polskiego zawsze mówiła, że nie zaczyna się zdania od ?A więc?). ?A więc? byłam w mieście i wchodząc do sklepu minęłam się w drzwiach z panią z dwójką dzieci. Starszy chłopczyk stanął, patrzy na mnie i mówi: ?Mała kobietka!?.
Tak mnie to ujęło, zaczęłam się w duchu śmiać i wcale nie czułam się przy tym urażona czy skrytykowana. Tak wypowiedzianych uwag mogę słuchać na okrągło :) Sam miód. :)
Lidia Lutyńska