
Rok 2002 ? byłam w klasie maturalnej, w domu bieda, a w mojej głowie plany, marzenia ? o studiach i lepszym życiu. Wierzyłam, że życie się ułoży, że mogę osiągnąć dużo, że będzie lepiej.
Wtedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży! To było straszne. Nie chciałam tego dziecka. NIE CHCIAŁAM!!!
Ojciec dziecka ? nieodpowiedzialny gówniarz, matura przede mną, no i co ze studiami??? Dziecko wszystko popsuje, to nie miało być tak... Cały świat runął... I co dalej???
W maju tego samego roku ? pierwsze badanie USG. I szok! Usłyszałam bicie serca mojego ?niechcianego? dziecka. Popłakałam się, choć nadal Go nie chciałam.
- Wszystko dobrze ? usłyszałam od pani ginekolog.
?Wiadomo, że dobrze, a co może być źle???? - pomyślałam.
Później matura. Zdałam, zrezygnowałam z wybranych studiów, poszłam do Kolegium Nauczycielskiego niedaleko mojej miejscowości.
Brzuszek rósł z dnia na dzień. Czekałam na kolejne badanie USG, żeby poznać płeć dziecka. Byłam w 26-27 tygodniu ciąży. Pani doktor robiła USG, pamiętam jakby to było dziś, a minęło już dziesięć lat. Nie nie mówiła... NIC... Badanie trwało bardzo długo, sama zorientowałam się, że ?coś jest nie tak?. Lekarka po dłuższym czasie powiedziała:
- Dziecko ma prawdopodobnie wodogłowie. To dziewczynka.
Ryczałam jak bóbr, nie wiem, jak dotarłam do domu, nie pamiętam. Tylko szok, płacz, lęk... Oczami wyobraźni widziałam, jak moje dziecko przychodzi na świat i parę minut później umiera...
Ogarnęłam się. Wiedziałam teraz, po co żyję ? dla tej istotki, którą w tym momencie pokochałam bezgranicznie... Tak zaczęła się moja miłość do bobaska noszonego pod sercem (Julki ? bo myślałam, że to dziewczynka :) ).
W ciągu tygodnia kilka szpitali: powiatowy, wojewódzki i w końcu Instytut Centrum Zdrowia Matki Polski w Łodzi. Zakwalifikowano nas do zabiegu wewnątrzmacicznego, co ? należy podkreślić ? niewielu się udaje. Przed zabiegiem jeszcze raz zapytałam o płeć dziecka.
- Chłopiec na sto procent ? usłyszałam i zasnęłam.
Po przebudzeniu wyłam jak bóbr. Nie wiem dlaczego, bo wszystko poszło dobrze. Dałam mojemu nienarodzonemu bobaskowi na imię Kacper ? jak duszek z bajki. Tylko to imię do niego pasowało. Miałam tak dużo siły, nadziei i jedną myśl: DAMY RADĘ!
Kolejna kontrola w ICZMP ? wszystko dobrze, komory z płynem symetryczne, w normie, głowa proporcjonalna... Byłam taka szczęśliwa, mogę rodzić w moim mieście. Czekała z niecierpliwością na planowane cięcie cesarskie, aby móc zobaczyć mojego ?duszka?, dotknąć go, przytulić...
Doczekałam się. 25 października 2002 roku o 8.10 przyszedł na świat mój idealny synek, Kacperek, zdrowy, 10 punktów Apgar. Był dokładnie taki, jak myślałam ? IDEALNY. Mój synuś. Tylko mój...
Życie szykowało dla nas jeszcze wiele przykrych niespodzianek, ale to zupełnie inna historia.
Czas, w którym zdawałam egzamin dojrzałości minął, ale ja nadal codziennie go zdaję...
Teraz już niczego nie planuję.
Kiedyś usłyszałam:
?CHCESZ ROZŚMIESZYĆ PANA BOGA ? ZAPLANUJ SOBIE ŻYCIE?
Emilia