
Różnice dotyczą również warunków pobytu na terenie szpitala.
Za każdym razem rodzic lub opiekun ma możliwość pozostania z dzieckiem na noc w szpitalu. Bez względu na długość pobytu. Szpitalne sale są przeważnie dwuosobowe, co zapewnia zdecydowanie lepszy komfort. Znajdują się 2 łóżeczka dla dzieci oraz 2 łóżka dla jednego z rodziców lub opiekunów. W salach są także łazienki z prysznicami. Środki czystości, pampersy oraz ręczniki są bezpłatne i ogólnie dostępne. Na korytarzu dostępny jest kącik z kawą, herbatą i gorącą czekoladą. Z gorących napojów oraz wody można korzystać bez ograniczeń i oczywiście za darmo. Rodzice mają również szczęście i przywilej do 3 bezpłatnych posiłków: śniadania, obiadu i kolacji. Dodam, że istnieje wybór dania z karty zarówno dla rodziców jak i dziecka. Każdy mały pacjent może zjeść posiłek, na który ma ochotę.
Nie zapomnę szczególnie jednego pobytu, który trwał 3 tygodnie. Yasemin się porządnie przeziębiła. W rezultacie skończyło się to zapaleniem płuc. Sytuacja była naprawdę niepokojąca. Leżała biedna w łóżeczku szpitalnym. Spała bez przerwy cały tydzień. Oczka otwierała tylko na chwilę. Nic nie jadła. Miała podłączoną kroplówkę. Dostałam wtedy dużo wsparcia, zarówno od lekarzy, pielęgniarek, jak i mam innych dzieci. Na szczęście Yaska wyszła z tego bez szwanku. Ostatnio tak często nie choruje i oby tak dalej. Choć wiem, że gdyby zachorowała poważnie, to nie straszny mi pobyt w szpitalu. Wiem, że mamy tu 100% pomoc. Nie ma mowy o żadnych zaniedbaniach ze strony lekarzy czy pielęgniarek. I choć może dziwnie to zabrzmi, to w szpitalu w Niemczech czuję się jak w domu. A może nawet i lepiej, bo nie jestem tam sama. Otaczają mnie ludzie, którzy chcą mi pomóc. Dzięki nim czuję się bezpieczna i moja córeczka również. Bardzo się cieszę, że pomimo dużych trudności właśnie tu jestem. W Niemczech!
Agnieszka Palitsözlüer - mama Yasemin